Zaraz po spektaklu Kamchàtka, na
Rynku Głównym odbyło się spotkanie z aktorami grającymi w tym niesamowitym
przedstawieniu. Tak jak i w czasie
spektaklu, było duuużo śmiechu i panowała przyjazna atmosfera.
Skąd wzięła się nazwa zespołu Kamchatka?
Kamczatka to strategicznie ważne
miejsce. Myśląc o nazwie nie czytaliśmy jej jednak dosłownie. Dla nas oznacza
ona część lądu, która jest bardzo daleko, ale jednocześnie jest to miejsce,
które każdy z nas nosi w sobie i przez to jest ono wszędzie.
Czy w czasie Waszych występów przydarzyła się Wam jakaś zabawna sytuacja?
Spektakl Kamczatka opowiada o
grupie imigrantów, którzy szukają w nowym kraju swojego domu, w którym mogą
zamieszkać, dlatego wchodzimy do mieszkań obcych ludzi. Raz we Francji
weszliśmy do domu, w którym mieszkało małżeństwo z małą córką. Przekroczyliśmy próg
oczywiście nic nie mówiąc, bo w tym spektaklu nie używamy słów. Kiedy byliśmy
już w środku kobieta nagle zaczęła powtarzać imię swojej córki - „Jamila”.
Okazało się, że dziewczynka gdzieś zniknęła, kiedy wchodziliśmy i nie wiadomo
było gdzie się podziała. Wtedy po raz pierwszy Kamchatka przemówiła i wszyscy
powtarzaliśmy imię „Jamila”. Obeszliśmy cały dom i w końcu udało się ją znaleźć.
Jak państwo oceniają odbiór Waszego spektaklu przez widzów w Polsce?
Magia tego spektaklu dla nas i
być może dla widzów również, polega na tym, że nic nie jest napisane. Podobnie
jest kiedy spotykamy się z chłopakiem albo dziewczyną - nie mamy żadnego
scenariusza, którym musimy podążać, żeby skończyć w łóżku. Czasami się to
udaje, a czasami nie i nigdy tak na dobrą sprawę nie wiadomo dlaczego. Są
miliony powodów dla których może się udać albo też nie. Dzisiaj mogliśmy
oglądać różne reakcje publiczności i tez nie wiemy dlaczego, może dlatego że
akurat ktoś miał dobry dzień albo też zły. Szukając domu doszliśmy do miejsca,
gdzie na balkonie stała rodzina, machała do nas, pozdrawiała nas i dla nas było
oczywiste, że znaleźliśmy swoje miejsce. Oczywiście organizatorzy tej imprezy
rodzinnej nie wiedzieli, że zespół jest grupą imigrantów, którzy od lat tułają
się po świecie w poszukiwaniu upragnionego domu, dlatego kiedy gospodarze
zobaczyli grupę dziwnych ludzi z walizkami, nie wpuścili nas do upragnionego
mieszkania. Nie dlatego, że byli Polakami. To mogło się zdarzyć w każdym innym
miejscu. Nie zaprosili nas, ponieważ po prostu nie wiedzieli jaka jest nasza
historia.
Jak oceniacie reakcje polskich widzów, jak Polacy przyjmują gości do
swego domu na tle innych nacji?
Dla nas nie ma narodów, dla nas
istnieją tylko ludzie. Ludzi, którzy mają inne kultury, którzy śpią po różnych
stronach łóżka. Każdy jest inny i nie ma znaczenia czy jest Polakiem, Włochem,
Hiszpanem, czy Izraelczykiem…
Rozmowa z zespołem
niestety nie została dokończona z powodu oczekujących już na swój występ
Cyklistów. Dyrektor Jerzy Zoń obiecał jednak, że nasi hiszpańscy goście
opowiedzą więcej o swoim zespole na przyszłorocznym festiwalu.
Od kiedy mamy dzieci, nasza wstępna selekcja teatrów które zobaczymy na kolejnym festiwalu, jest podyktowana mocą przerobową naszych latorośli. Zawsze jednak jest/są w repertuarze takie spektakle, które z opisu i zdjęć średnio przystają do naszych powyższych kryteriów, ale które osobiście bardzo, bardzo chciałabym zobaczyć. Tak właśnie było z Kamczatką:) I udało się! Jestem zachwycona pomysłem, wykonaniem i odwagą(:)) aktorów. Bajecznie ich sztuka wkomponowała się w czasoprzestrzeń krakowskiego Rynku. A reakcje mimowolnych aktorów (np. kwiaciarki i pana z MPO)wzbudzały jeszcze większe zainteresowanie publiczności i Kamczatka zadość uczyniła tej ciekawości:) Fantastyczna sztuka, która jeszcze raz przypomniała mi, ze warto popatrzeć na otoczenie, na świat z nadzieją, zadziwieniem i tak, jakbyśmy go widzieli pierwszy raz. Dziękuję Ci Kamczatko:) Do zobaczenia za rok!
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na mojego bloga. Najnowsze informacje o wydarzeniach kulturalnych w Krakowie.
OdpowiedzUsuńhttp://wydarzeniakulturalne.blogspot.com/