Jubileuszowy Festiwal
Teatrów Ulicznych ULICA 25 STREET ART już za nami! Przekonajcie się co sądzi o tegorocznej edycji dyrektor Jerzy Zoń.
Jak ocenia Pan
tegoroczny Festiwal ULICA 25?
Myślę, że ta edycja była
pewnego rodzaju podsumowaniem i dobrą okazją do pokazania tego, co zmieniło się
w polskim teatrze przez ostatnie 25 lat. W tym roku starałem się pokazać
konkretne przedstawienia, unikaliśmy teatrów ognia i tego typu małych
eksperymentów ulicznych. Nie było też dużo klaunady, a jeśli była to na bardzo
wysokim poziomie, mam tu na myśli świetne teatry - Pinezka i Nikoli. Naszym
założeniem było pokazanie szerokiej panoramy polskich teatrów ulicznych,
zaczynając od gigantycznej, rozdmuchanej dekoracji Teatru Biuro Podróży, po
spektakle kameralne i bardzo proste, takie jak te zaprezentowane przez Teatr
Gry i Ludzie i Teatr AKT. Teatr Gry i Ludzie zasługuje na szczególne uznanie,
bo mimo deszczu nie przerwał swojego spektaklu. Postaram się zaprosić ich jeszcze
w przyszłym roku, żeby zagrali w bardziej komfortowych warunkach. W czasie
Festiwalu mogliśmy też obejrzeć dwa przedstawienia Teatru Snów, który ma swój
rozpoznawalny styl i jest teatrem prekursorskim jeśli chodzi o język ulicy.
Czy widzi Pan dużą różnicę między współczesnymi spektaklami ulicznymi a
tymi sprzed dwudziestu pięciu lat?
W teatrze polskim nie widać
jakichś większych zmian. Wciąż jest parę bardzo dobrych grup, które szukają,
walczą o swoje miejsce i to trzeba docenić. Coraz więcej pojawia się spektakli
granych na ulicy, które właściwie nie są typowo uliczne, bo równie dobrze można
by je zagrać w sali. Na szczęście niezmiennie jest tak, że polski twórca nie
wyjdzie na ulicę dopóki nie ma czegoś do powiedzenia.
Poza spektaklami polskimi można było też zobaczyć przedstawienia
hiszpańskie, bo hasłem tegorocznej edycji był „Most Polska-Hiszpania”.
Hiszpanie nie zawiedli. Na Rynku
mogliśmy oglądać spektakularne widowisko „The Wolves” teatru Deabru Beltzak, w
którym wykorzystano niesamowite marionety wilków. Ostatniego dnia wystąpił Teatr
Kamchàtka. Ten zespół jest mistrzowski sam w sobie i oczywiście aktorzy
udowodnili to swoim spektaklem. Bardzo ciekawy projekt taneczny przygotowała
także Barbara Wysoczańska razem z hiszpańskimi artystkami z zespołu Les Filles
Föllen. Spektakl „Ławka dla dwojga” La
Calabaza Danza-Teatro zachwycił swoją prostotą i bezpretensjonalnością. W tym
roku daliśmy taki mały smaczek Hiszpanii, a w przyszłym będziemy rozszerzać ten most.
W jaki sposób zostanie on rozszerzony?
Myślę, że pokusimy się o warsztaty
cyrkowo-teatralne, które poprowadzą Hiszpanie z polskimi aktorami. Chcielibyśmy
zaprosić też kilka parad, żeby pokazać szersze spektrum. Być może rozszerzymy formułę o inne państwa,
na przykład o Niemcy.
Czy już szykuje Pan program kolejnej edycji?
Za tydzień jadę do Francji i
zobaczę ok. 60 przedstawień w Chalon-sur-Saône. Będzie zatem z czego wybierać.