czwartek, 30 grudnia 2010

W PODRÓŻY 2010 – część pierwsza

Koniec roku kalendarzowego jest dobrym momentem na wszelakie podsumowania. Jako że Teatr KTO jest teatrem podróżującym, pokusiliśmy się o podsumowanie roku 2010 pod kątem wyjazdów zagranicznych i krajowych. Pierwsza część dotyczyć będzie wyjazdów zagranicznych. Zapraszamy!

Rok 2010 zaczęliśmy od dalekiego wyjazdu do Iranu. Drugi rok z rzędu udało nam się odwiedzić ten mocno egzotyczny dla nas kraj. Gościliśmy tam między 27 a 30 stycznia podczas 28. Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Fadjr. Zaprezentowaliśmy 4 razy spektakl „Zapach czasu”, oczywiście w ocenzurowanej przez irańskich cenzorów wersji.

W marcu ekipa teatralna podzieliła się na dwie części. Połowa zespołu udała się na zachód, a druga połowa na południowy-wschód Europy. Odwiedziliśmy Berlin, Brukselę i Paryż, gdzie organizowaliśmy happeningi teatralne, podczas prezentacji szlaków muzeów Krakowskiego Obszaru Metropolitalnego na Targach Biznesowych i Turystycznych. Druga część zespołu prezentowała „Sprzedam dom, w którym już nie mogę mieszka” w Słowacji (Preszów) i w Rumunii (Cluj-Napoca i Bukareszt). Każdy ze spektakli cieszył się dużym powodzeniem wśród lokalnej publiczności.

Maj rozpoczęliśmy od ponownych odwiedzin Preszowa. Tym razem z większym przedsięwzięciem, jakim jest „Quixotage”. Zaprezentowaliśmy go w ramach Festiwalu Akademicki Prešov. Koniec maja to ciąg dalszy happeningów, podczas prezentacji szlaków muzeów, które tym razem odbyły się we Frankfurcie.

W lipcu odwiedziliśmy słoneczną Chorwację, by zaprezentować nasz eksportowy spektakl „Sprzedam dom...”. Prezentacja odbyła się podczas 16. Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego PUF. Kolejnym zagranicznym punktem naszych podróży były Węgry, a konkretnie miejscowość Pecs. Podczas obchodów Europejskiej Stolicy Kultury Pecs 2010 zaprezentowaliśmy „Quixotage”.
Wyjazd ten zapamiętamy na długo, gdyż mieliśmy dość poważnie wyglądający wypadek autobusowy! Na szczęście nikomu nic złego się nie stało!

Kierunek na wschód obraliśmy w połowie września i odwiedziliśmy naszych wschodnich sąsiadów z Białorusi. W Brześciu zagraliśmy „Ślepców” podczas Festiwalu Biała Wieża. Naszym aktorskim popisom przyglądał się bacznie Lenin, a konkretnie jego pomnik, który stał tuż koło placu, na którym graliśmy.

Na przełomie września i października odwiedziliśmy po czteroletniej przerwie Koreę Południową. Wyjazd był przełożony z maja na październik z obawy na konflikt zbrojny z Koreą Północną. Między 1 a 4 października czterokrotnie zaprezentowaliśmy „Quixotage” w ramach Hi Seoul Festival, Gwacheon Hanmadang Festival i Seoul Performing Arts Festival. Dobrze czuliśmy się na drugim końcu świata, w zupełnie innej kulturze. Mamy nadzieję, że na następny wyjazd tam nie będziemy musieli czekać kolejnych 4 lat.

Sezon plenerowy zakończyliśmy na Festiwalu Złoty Lew we Lwowie, gdzie przy ujemnej temperaturze zagraliśmy „Ślepców”. Ten spektakl też na długo zapadnie nam w pamięć, ale głównie przez panującą aurę.

Zakończenie sezonu nastąpiło w Barcelonie w grudniu, gdzie zamknęliśmy cykl happeningów, podczas prezentacji szlaków muzeów Krakowskiego Obszaru Metropolitalnego na Targach Biznesowych. Czy można sobie wymarzyć lepsze pożegnanie 2010 roku niż w słonecznej Barcelonie? Chyba, nie... ;)

niedziela, 26 grudnia 2010

Na nazwę pracuje się spektaklami...

Rozmowa z Jerzym Zoniem – dyrektorem i założycielem Teatru KTO.

Pytanie, które nurtuje wszystkich: jak powstała nazwa teatru i co oznacza tajemniczy skrót KTO?

W zamierzchłej historii teatr działał jako grupa bez nazwy. Plątaliśmy się po klubach studenckich, po różnych dziwnych miejscach, żeby odbywać próby. Pewnego dnia działacze studenccy z ZSP mówią: Słuchajcie musicie wymyślić nazwę. Ja się zajmowałem wtedy organizacją. I pamiętam, że przed jakąś próbą Bronek Maj powiedział, że w nazwie musi być K, bo Kraków; T, bo teatr i O, bo to ładna samogłoska. „KTO” jest zarazem zaimkiem pytającym, stąd kciuk w naszym logo, na pomysł którego wpadł Witold Siemaszkiewicz. I tak już zostało. W Warszawie oczywiście mówią o nas Krakowski Teatr Okropny, inni mówią Krakowski Teatr Otwarty (Osobliwości), jest wiele różnych wariacji, mnie to nie przeszkadza. Natomiast uważam, że na nazwę pracuje się spektaklami, a nie filozofią i wymyślaniem jakichś absurdalnych ideologii.

Pańskie pierwsze wspomnienie związane z teatrem?

To są bardzo wczesne lata dzieciństwa. Ja pochodzę z bardzo małej wsi pod Limanową (z Siekierczyny – przyp. red.). Przyjechaliśmy do Teatru Słowackiego na spektakl „Zemsta”. Byłem w szoku. Wszystko mnie tu dziwiło, wszystko mi się podobało. Chłonąłem każde zdanie. Uwielbiałem to przedstawienie. Pamiętam, że to było pierwsze moje wyjście do teatru.

Do której sztuki własnego autorstwa ma Pan największy sentyment i dlaczego? Które przedstawienie jest Pańskim ulubionym?


Zawsze jest tak, że reżyser lubi swoje ostatnie przedstawienie. Prawie każdy. Niewątpliwie bardzo dobry spektakl to „.Przedstawienie pożegnalne”, który wyniósł nas na salony Europy. Od powstania tego spektaklu zaczęliśmy więcej podróżować, potem poszliśmy w zupełny plener. Dużym powodzeniem cieszył się „Zapach czasu”. No, ale „Quixotage” w przeciągu trzech lat był grany niewiele mniej razy niż „Zapach czasu” w przeciągu dziesięciu.
Na pewno jestem fanem swojego ostatniego przedstawienia, czyli „Ślepców”. Uważam, że tutaj posunęliśmy się o kawałeczek dalej, jeśli chodzi o redukcję niepotrzebnych zdarzeń, niepotrzebnej formy. Po prostu zrobiliśmy spektakl czysty. Teraz on będzie miał swoich wrogów i swoich zwolenników. W zalewie komercji, przedstawień byle jakich, ten spektakl będzie się zawsze czymś wyróżniał. Tą swoją czystością, jasnością, poetyką, ale również swoją smutną diagnozą – do czego zmierza obóz ludzki. Jeśli spojrzeć na to szerzej, to już żyjemy w świecie, w którym się nie widzimy. W świecie, który jest przepełniony gwałtem, agresją, absurdalnym wyścigiem, który do niczego nie prowadzi.

Czy nie krąży Panu po głowie pomysł zrobienia spektaklu ze słowem?


Nie, na razie nie. Na razie myślę nad następnym przedstawieniem w sali, którego akcja odbywać się będzie w domu dziecka. Jednocześnie cały czas gramy „Sprzedam dom, w którym już nie mogę mieszkać” (to też jest moje ulubione przedstawienie). Cieszę się, że mimo upływu czasu, język tego spektaklu się nie zestarzał...


Który etap, w czasie pracy nad nowym spektaklem, jest dla Pana najmilszy – pisanie, reżyserowanie czy pokazywanie gotowego już spektaklu?


Najbardziej fascynujący jest moment pierwszy, kiedy wszystkie zgromadzone pomysły układam w pewną strukturę, zestawiam je i szukam muzyki. Potem mając wybrany utwór muzyczny wymyślam dokładne działania. Drugi bardzo fascynujący moment to są próby. Z zespołem dobrym, zdyscyplinowanym, aktywnym to sama przyjemność, bo można wszystko zmieniać, można kreować. Potem jest premiera, parę recenzji i już wiemy, jak się to publiczności podoba. Potem jeszcze coś zmieniamy. Generalnie każdy spektakl wygląda trochę inaczej.

Do czego mógłby Pan porównać tworzenie sztuki teatralnej?

Trochę do pisania wiersza. Wiersz się pisze z głowy. Tak jak „Zapach czasu” – miałem parę kartek ze wspomnieniami nauczyciela z Limanowej – Pana Sułkowskiego. Przy „Ślepcach” inspirowałem się powieścią, ale spektakl poszedł w zupełnie inną stronę. Życie w obozie u Saramago, to połowa książki, druga bardzo ważna część to wyjście z obozu i przemieszczanie się przez zniszczoną cywilizację. Rzadko realizuję przedstawienia, bo muszę mieć coś do powiedzenia. Coś się musi wydarzyć w życiu, coś się musi u mnie wydarzyć w środku, aby móc wyartykułować jakąś treść, którą chciałbym się podzielić.

Z teatrem zwiedził Pan wiele ciekawych miejsc na ziemi. Czy jest jedno najciekawsze?


Tak się składa, że te dalekie wyjazdy są najbardziej fascynujące. Nigdy nie zapomnę wspaniałego wyjazdu do Brazylii, Kolumbii, Korei Południowej. Piękny był wyjazd do Tunezji, gdzie zamiast trzech przedstawień zagraliśmy tylko jedno, bo przestraszono się wybuchów i pirotechniki. Ale udany wyjazd, to taki, na którym można spotkać fajne teatry. Bardzo się cieszę, bo znów zostałem zaproszony na Market Teatralny do Iranu. Lecę w lutym na 5 dni, będę oglądał spektakle i obserwował, co nowego się tam pojawi. Ja uwielbiam oglądać spektakle, patrzeć, myśleć. To mnie wzbogaca i inspiruje.

Gdyby nie teatr to…

Byłbym nauczycielem albo dziennikarzem… I chyba przeklinałbym obie te profesje.

Jakie Teatr KTO ma plany na najbliższy sezon?


Przygotowujemy jeszcze „ciaśniejszą”, ściślejszą wersję „Ślepców”. Są tam jeszcze pewne zmiany do przeprowadzenia. Robimy duży projekt we współpracy z Norwegią „Operacja opera”. Będziemy go produkować, a ja będę go reżyserował. Próbujemy się wstrzelić w parę fajnych festiwali, takich, które by promowały „Ślepców” na następne lata. Tradycyjnie będzie Festiwal Teatrów Ulicznych, którego głównym podmiotem będą teatry ze wschodu (tytuł festiwalu to „Wiatr od wschodu”). Pokażemy dużo przedstawień z Ukrainy, Białorusi, Litwy i Polski. Czekają nas także: noc teatrów w czerwcu i noc poezji, którą będziemy współorganizować we wrześniu.


Moje życiowe motto brzmi...

Zawsze trzeba pracować i nigdy się nie poddawać.

Czego chciałby Pan życzyć naszym fanom i znajomym na Facebooku?

Wszystkim fanom i znajomym życzę zdrowia i szczęścia. Ponadto, aktywności facebookowej – skoro już taka społeczność powstała – oglądajcie nas, dzielcie się z nami waszymi uwagami, chodźcie na przedstawienia i piszcie o tym, to zawsze pomaga w pracy w teatrze.

poniedziałek, 20 grudnia 2010

Scena Seniora

10go stycznia w Teatrze KTO swoją działalność rozpoczyna „SCENA SENIORA”. Jest to propozycja warsztatów teatralnych dla osób powyżej 50 roku życia. Jej celem jest stworzenie okazji do spotkań wszystkim tym, którzy chcą poprzez twórczą zabawę spróbować swoich sił na scenie. Specjalnie dobrane ćwiczenia z plastyki ruchu i emisji głosu, tworzenie etiud oraz scenek, interpretacja tekstu, indywidualna praca nad rolą i kreacja postaci pozwolą na stworzenie spektaklu, który zostanie zaprezentowany na scenie Teatru KTO.

Miejsce: Teatr KTO, ul. Gzymsików 8 (obok siedziby Radia Kraków)

Termin: Zajęcia odbywać się będą w poniedziałki w godz. 16.00-18.00
Pierwsze spotkanie 10 stycznia 2011 roku.
Warsztaty przewidziane są do czerwca 2011 roku.

Prowadząca: Katarzyna Zawadzka (aktorka Teatru KTO, pedagog)

Koszt: 80 zł miesięcznie (4 spotkania x 2 h)

Zapisy i informacje: tel. 693 076 111; email: warsztatyteatrkto@gazeta.pl

Ilość miejsc: Grupa będzie liczyć do 15 osób

PIERWSZE ZAJĘCIA POKAZOWE – BEZPŁATNE

czwartek, 9 grudnia 2010

Przerzuci przez granicę, załatwi dźwig...

Rozmowa z Danutą Różycką – wieloletnią pracowniczką działu administracji Teatru KTO, głównodowodzącą organizatorką Festiwalu Teatrów Ulicznych.

Kiedy i jak zaczęła się Twoja przygoda z KTO?

Prawie 6 lat temu wysłałam swoje CV, usilnie poszukując, jakiejkolwiek pracy.

Pierwsze wspomnienie związane z teatrem?

Duży człowiek w kolorowej czapce, który zaprasza mnie na rozmowę kwalifikacyjną – poszukuje asystentki.

Czy praca w administracji teatru ulicznego to typowa praca biurowa?

Absolutnie nie.

Którą sztukę z repertuaru Teatru KTO lubisz najbardziej i dlaczego?

„Zapach Czasu”, bo kreuję w niej tajemniczą postać (czyli jestem aktorką!).

Z jaką najdziwniejszą sytuacją przyszło Ci się zmierzyć podczas pracy w teatrze?

Z „przerzutem” jednego z aktorów przez granicę do Korei (udało się!), i z załatwieniem dźwigu – dzień przed prezentacją podczas Festiwalu Teatrów Ulicznych.

Gdyby nie teatr to bym…

...nie była tak szczęśliwa.

Z teatrem zwiedziłaś wiele miejsc na Ziemi. Które z nich było najciekawsze?

Archangielsk, Bogota.

Czy zorganizowanie dużego festiwalu to wyzwanie, z którym zwykły śmiertelnik nie dałby sobie rady? ;) Czy ciężko zorganizować Festiwal Teatrów Ulicznych?

To spore wyzwanie. Myślę, że każdy by sobie poradził, gdyby musiał. Trzeba mieć dużo energii i się nie zniechęcać. No i oczywiście mieć sporo optymizmu…

Moje życiowe motto brzmi...

Kochaj kogoś, rób coś, żyj poważnie… (chociaż to ostatnie ciężko mi przychodzi).

Pozdrawia Danuta – optymistycznie zasypana śniegiem i stosem dokumentów festiwalowych. :)